Porażka w Warszawie
W rozegranym w sobotę, 16 kwietnia, meczu trzeciej kolejki Topligi drużyna Warsaw Eagles na własnym boisku pokonała zespół Husaria Szczecin 54:6.
Obie załogi bardzo chcą włączyć się do walki o awans do drugiej rundy rozgrywek. Żeby być bliżej tego celu potrzebowały wygranej w dzisiejszym spotkaniu. W historii konfrontacji tych rywali 2:1 prowadzą warszawianie. Również w zeszłym roku to oni odnieśli triumf. Ale zwycięstwo niewielką przewagą po wyrównanym starciu (36:27) potwierdziło, że aspiracje szczecinian są wysokie. W tym roku miało być podobnie, ale...
Tylko przez chwilę Husaria nawiązała walkę z Orłami. W swoim pierwszym posiadaniu piłki goście próbowali sforsować defensywę biegami Jamesa Williamsa i Michała Szczurowskiego jednak sami sobie utrudnili postęp popełniając przewinienie skutkujące 15 jardami straty. Potem do głosu doszła obrona Eagles, w której brylował Konrad Paszkiewicz. Ten liniowy aż czterokrotnie w ciągu spotkania powalał rozgrywającego Husarii paraliżując tym samym ofensywę przeciwników. Szczecinianie nie byli w stanie skonstruować skutecznej akcji w ataku, więc piłka przeszła w posiadanie gospodarzy.
Ci wiedzieli, co z nią zrobić. Błyskawicznie przesuwał do przodu swoją drużynę świetnie grający tego dnia biegacz Andre Whyte zaś rozgrywający Gregory Watson nękał defensywę naprzemian dobrymi podaniami jak i własnymi rajdami. Ta seria zakończyła się rzutem do Cody`ego Smitha, który zdobył przyłożenie. Po chwili podwyższył za dwa punkty Watson przedzierając się przez rywali. Warszawianie tego dnia nie wykonali ani jednego kopnięcia za jeden punkt. Wszystkie dodatkowe zagrania po przyłożeniach próbowali zamienić na dwupunktowe bonusy. Po uzyskaniu prowadzenia stołeczni nie zamierzali zwalniać. Miało im w tym pomóc częste w tym meczu stosowanie onside kick, czyli krótkiego kopnięcia obliczonego na odzyskanie piłki. Ta sztuka udała im się zaraz po zdobyciu pierwszych punktów, kiedy Michał Śpiczko przejął futbolówkę umożliwiając kolegom z ofensywy ponowne wbiegnięcie na boisko. Kibice Eagles nie czekali długo na kolejny efekt działania duetu Whyte - Watson. Przyłożenie zaliczył pierwszy z nich - silny running back. Husarze, choć bardzo chcieli odpowiedzieć rywalom, tego dnia nie mogli znaleźć swojego rytmu. Ofensywa była nieskuteczna, podania nie docierały do adresatów, zaś rozgrywający Dylan Rauch raz po raz znajdował się w opałach. Szczecińską linię ofensywną bez problemu penetrowali warszawscy obrońcy. Błędy popełniał również center gości, którego niedokładne snapy kosztowały zespół wiele jardów straty. Nie mogąc poradzić sobie z presją Orłów goście musieli ponownie odkopać piłkę zaś seria ofensywna gospodarzy (za sprawą niezmordowanego Whyte`a i Watsona oraz biegu Charlesa McCrea) znów przyniosła punkty. Jeszcze przed przerwą Eagles dzięki Charlesowi McCrea, który wyrwał piłkę atakującemu Michałowi Szczurowskiemu, znów przeszli do ataku. Podania odbierali Piotr Pamulak i Tomasz Ochnio, którzy tego dnia również zapisali na swoim koncie jardy, ale ozdobą tej serii był 30-jardowy mocny bieg Whyte`a, który doprowadził zespół pod samo pole punktowe. Tutaj wystarczyło już dobre podanie do Jakuba Kłoskowskiego i przewaga ponownie wzrosła. Orły dominowały również w drugiej połowie starcia, ale pod koniec czwartej kwarty Husaria zdołała otrząsnąć się na chwilę w ofensywie i skonstruować skuteczną serię zagrań za sprawą niezłomności swojego rozgrywającego Dylana Raucha, który najpierw rozciągnął defensywę podaniami do Mario Browna i Mateusza Knopa a potem sam wbiegł w pole punktowe. Warszawianie odpowiedzieli na to niemal natychmiast. Najpierw McCrea odebrał kick off i pognał z futbolówką aż na połowę boiska. Stąd zaś celnym podaniem popisał się Karol Żak, który chwilę wcześniej dopiero wszedł do gry. Odbiorcą i zdobywcą ostatniego przyłożenia był Adrian Grudzień. Tym samym Eagles wyraźnie oświadczyli, że mają aspiracje co najmniej półfinałowe. - Husaria to mocna ekipa grająca fizycznie i pełna młodych, utalentowanych zawodników. Jednak moi gracze pokazali się dzisiaj z dobrej strony i jestem z nich bardzo dumny. Wiem jednak, że wiele rzeczy jeszcze musimy poprawić. Na przykład skupienie, zgranie i dyscyplinę, żeby każdy był we właściwym miejscu i czasie. Trzeba też skoncentrować się na grze zespołowej, ponieważ wciąż kilku futbolistów odznacza się lekkim egoizmem. A tutaj kluczowe jest przekładanie drużyny nad indywidualność. Poza tym niezmiennie trzeba pracować nad ograniczeniem błędów oraz nad egzekucją zagrywek. Na każdym polu stać nas na znacznie więcej - zapowiedział Dan Levy, trener Eagles. - Jako sztab trenerski powinniśmy wziąć pełną odpowiedzialność za tę porażkę. Nie przygotowaliśmy odpowiednio drużyny do tego meczu, dlatego tak wyglądała nasza gra. Wydaje się, że nie dość czasu i uwagi poświęciliśmy na analizę przeciwnika i nagrań z jego meczu. Za to chciałem przeprosić zawodników. Krótkie kick offy rywali były zaskakujące i wprowadziły sporo zamieszania. Zareagowaliśmy znacznie za późno na ten rodzaj zagrań. Linia ofensywna była dzisiaj mało skuteczna stąd liczne sacki a przecież wiadomo, że rozgrywający nie powinien być narażany na tyle uderzeń. Obudziliśmy się dopiero pod koniec spotkania, kiedy Eagles wyszli już w nieco rezerwowym składzie. Dużą bolączką były dzisiaj kary. Szacujemy, że straciliśmy przez własne przewinienia aż 200 jardów! - przyznał Piotr Krakowski, drugi trener Husarii Szczecin. W szeregach Orłów fenomenalnie zagrał zdobywca nagrody MVP - Gregory Watson, który podwójnie zagrażał tego dnia rywalom: celnymi podaniami oraz długimi rajdami zaliczając przy tym dwa przyłożenia. Rozgrywający otrzymał solidne wsparcie ze strony biegacza Andre Whyte`a, który przełamywał defensywę rywali kolejnymi akcjami i zanotował 14 punktów. W warszawskiej defensywie znakomity występ zanotował liniowy Konrad Paszkiewicz wywierając nieustanną presję na linii wznowienia gry i kilkukrotnie powalając Dylana Raucha. Swoją obecność dobitnie zaznaczył także Charles McCrea, który dwukrotnie odbierał rywalom piłkę zaś raz zapunktował oraz Cody Smith notując przyłożenie w pierwszej kwarcie. Wśród Husarzy solidnie zagrał corner back Marcin Migala. Do końca zawzięcie walczyli o punkty dla zespołu Dylan Rauch i Mario Brown, którzy dopięli swego pod koniec spotkania. Następną bitwę Eagles stoczą 3 maja w Poznaniu, gdzie zmierzą się z Kozłami. Husarię czeka zaś 24 kwietnia trudna wyprawa do Gdyni, w której powalczą z mistrzami Polski - Seahawks. Warsaw Eagles - Husaria Szczecin 54:6 (14:0, 20:0, 14:0, 6:6) I kwarta 8:0 przyłożenie Codiego Smitha po 14-jardowym podaniu Gregorego Watsona (podwyższenie za dwa punkty Gregory Watson) 14:0 przyłożenie Andre Whyte po 3-jardowej akcji biegowej II kwarta 20:0 przyłożenie Gregorego Watsona po 34-jardowej akcji biegowej 28:0 przyłożenie Gregorego Watsona po 11-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za dwa punkty Andre Whyte) 34:0 przyłożenie Jakuba Kłoskowskiego po 7-jardowym podaniu Gregorego Watsona III kwarta 40:0 przyłożenie Andre Whyte po 54-jardowej akcji biegowej 48:0 przyłożenie Charlesa McCrea po 6-jardowej akcji powrotnej po przechwycie (podwyższenie za dwa punkty Ignacego Studzińskiego po podaniu Gregorego Watsona) IV kwarta 48:6 przyłożenie Dylanna Raucha po 1-jardowej akcji biegowej 54:6 przyłożenie Adriana Grudnia po 49-jardowym podaniu Karola Żaka Mecz obejrzało 600 widzów. MVP meczu: Gregory Watson (Warsaw Eagles)
�r�d�o: plfa.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|