![]() Wilki Morskie były dopingowane przez blisko 100 osobową delegację Klubu Kibica. Wataha spisała się fenomenalnie. Do tego mecz z innych sektorów trybun mogło oglądać nawet kolejnych 100 kibiców Kinga.
![]() ![]() Przyjezdni zdecydowanie lepiej weszli w to spotkanie - od serii 0:8 po rzutach Vernersa Kohsa i Michaela Caffeya. King swoją niemoc przerwał dopiero po czterech minutach i akcji Macieja Żmudzkiego. Po późniejszej trójce MaCio Teague’a słupszczanie byli już jednak lepsi nawet o 10 punktów. Ostatecznie po 10 minutach było 12:20. Filip Matczak i Morris Udeze starali się reagować w drugiej kwarcie, ale po rzucie z dystansu Daniela Szymkiewicza prowadzenie Grupa Sierleccy Czarnych urosło do 11 punktów. To nie był koniec! Później wynosiło ono już 19 punktów po serii rzutów wolnych Szymona Wójcika. Straty zmniejszali jeszcze Udeze oraz Mazurczak, ale ostatecznie dzięki kolejnej akcji Teague’a pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 35:47.
![]() Trochę lepiej to spotkanie rozpoczęli gospodarze, którzy dzięki rzutom Mateusza Szlachetki i Dominica Greena utrzymywali małą przewagę. Później sytuację starali się zmieniać Tony Meier oraz Filip Matczak. Piotr Pamuła wraz z Mateuszem Bartoszem sprawili jednak, że po 10 minutach było 22:17. W drugiej kwarcie straty starali się zmniejszać przede wszystkim Meier oraz Zac Cuthbertson. Matt Coleman, a także niezwykle aktywny Green nie pozwalali jednak na zbyt wiele. M. in. dzięki Maciejowi Żmudzkiemu przyjezdni zbliżyli się jeszcze na punkt. Ostatecznie dzięki trójce Meiera pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 40:41.
![]() Mistrzowie od samego początku starali się pokazać swoją wyższość. Po kolejnych trafieniach Avery’ego Woodsona oraz Tony’ego Meiera mieli osiem punktów przewagi. Starali się na to odpowiadać Paweł Kikowski i Aleksander Lewandowski, ale to było zdecydowanie za mało. Dzięki trójkom Filipa Matczaka i Kacpra Borowskiego po 10 minutach było 16:25. Po rzucie Kamaki Hepy zielonogórzanie na początku drugiej kwarty zbliżyli się na pięć punktów. Aktywni Woodson oraz Mazurczak dość szybko powiększali różnicę - nawet do 15 punktów. W końcówce zakończyło się to serią 9:0 i po rzutach wolnych Matczaka pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 31:48.
![]() ![]() Zespół ze Stargardu zdecydowanie lepiej wszedł w to spotkanie - po trafieniach Stephena Browna prowadził już 2:8. Dość szybko straty odrabiali Jeriah Horne oraz Nicolas Carvacho - dzięki kolejnej akcji tego pierwszego to MKS był minimalnie lepszy. Ostatecznie trójki Sebastiana Kowalczyka i Aleksandara Langovicia sprawiły, że po 10 minutach było 26:27. W drugiej kwarcie dąbrowianie podkręcili tempo, a swoje pierwsze punkty zdobywał Błażej Kulikowski. Po rzutach wolnych Carvacho mieli pięć punktów przewagi. Zespół trenera Sebastiana Machowskiego ponownie dość szybko zmieniał sytuację. Bardzo aktywny był Karol Gruszecki, świetnie radził sobie Brown, a po dobitce Gordona różnica na ich korzyść wynosiła osiem punktów. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 51:58.
![]() Początek spotkania był wyraźnie lepszy dla mistrzów ORLEN Basket Ligi, którzy mogli liczyć m. in. na Tony’ego Meiera. W pewnym momencie po akcji Andrzeja Mazurczaka byli lepsi nawet o siedem punktów. Końcówka pierwszej kwarty należała jednak do gości i po 10 minutach był remis - po 19. Kolejna część meczu była zacięta, a ekipa trenera Arkadiusza Miłoszewskiego potrafiła utrzymywać małe prowadzenie. Ostatecznie jednak po trójce Chassona Randle’a pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 36:40.
![]() ![]() Stargardzianie na początku spotkania grali imponująco w ataku - trafili osiem pierwszych rzutów z gry! Po trójce Adama Brenka prowadzili już nawet 18:4. Corey Sanders i Tyler Cheese starali się nawiązać rywalizację, ale w tym fragmencie to nie wystarczało. Stephen Brown i Devon Daniels sprawili, że po 10 minutach było 25:12. W drugiej kwarcie PGE Spójnia przede wszystkim kontrolowała wydarzenia na parkiecie, w czym pomagały głównie kolejne trafienia duetu Brown-Daniels. Po trójce tego pierwszego różnica wzrosła do 16 punktów. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 28:43.
![]() Zdecydowanie lepiej w to spotkanie weszli goście, którzy po trafieniach Barreta Bensona i Tomislava Gabricia prowadzili nawet siedmioma punktami. Starali się na to reagować Avery Woodson i Andrzej Mazurczak, ale to było za mało na lublinian. Po kolejnym rzucie Liama O’Reilly’ego różnica wynosiła aż dziewięć punktów. Rzutami z dystansu straty zmniejszali jeszcze Nowakowski i Woodson, a po 10 minutach było tylko 23:25. W drugiej kwarcie pod wsadzie Macieja Żmudzkiego King wychodził na prowadzenie. Spotkanie zdecydowanie się wyrównało, a dodatkowo aktywny był Artur Łabinowicz. Po jego dwóch trójkach gospodarze mieli siedem punktów przewagi. Benson i O’Reilly ponownie zmieniali sytuację, a ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się remisem po 40. |
|